środa, 14 stycznia 2009

Kapitan

Powrót kutrem się dłuży. Płyniemy pod prąd. Kapitan oprócz tego, ze jest nie do końca normalny to jest kompletnie pijany. Co chwile odchodzi od sterów by stwierdzić, ze mu nanieśliśmy błota na pokład. Nabiera wiadro wody i leje nam po plecakach, na których siedzimy i po butach. Irytujący typ. Sytuacja powtarza się po jakimś czasie. Tym razem bierze zapyziałego mopa a mnie dopada wizja, ze zaraz będziemy go czuli na łydkach. Podchodzę i przekonuje go, ze od dziecka marze by wyczyścić taki statek. Patrzy z ukosa z niedowierzaniem, ale w końcu się lamie i oddaje bron masowej zagłady. Robię kilka ruchów mopem i chowam go za swój plecak. Pol godziny spokoju. Tym razem nasz kapitan sięga przez szybę swojej kabiny i szczypie nasza koleżankę w głowę. Chyba obmyślał ten sprytny plan przez cały czas. Za piątym razem dziewczyna się przesiada. Kapitan nie jest zadowolony. Widać, ze go nosi. Lewa na burt. Statek robi drift i wpada na brzeg. Stukamy się w głowę wygrażając wariatowi. Wtem ktoś mnie stuka w bark. Dostaje do reki ciężka reklamówkę a na pokład wskakuje nowy pasażer. Mężczyzna wita się z naszym kapitanem. Spoglądam do reklamówki co zauważa statkostopowicz. Podchodzi do mnie i wyciąga rękę. Ja przytulam torbę i z uśmiechem mowie "spasiba, spasiba bolszoje"- dziękuje bardzo.
Dokonujemy wiec handlu wymiennego. Jedna Baltica z reklamówki dla mnie w zamian za resztę zawartości siatki.

Brak komentarzy: