niedziela, 11 stycznia 2009

Z Nowosybirska do Tomska

Bieda w kolo, brud i smród, ale dworzec "prikrasny". Rosyjski standard. Mamy niewiele czasu na Nowosybirsk. Wymieniamy tylko pieniądze, jemy paskudne żarcie w barze mlecznym "Santa Fe" i... jedziemy do Tomska.
Najstarszego miasta Syberii. Znam z doświadczenia radziecka architekturę (słowo prowizorka musi mięć korzenie w tym kraju) oraz standardy życia, wiec nie spodziewam się się Bóg wie, czego. Słusznie jak się po chwili okazuje, bo oblicze miasta nie ma za grosz magnetyzmu.

Urzędy- molochy, szare bloki, a po ulicach każdy jeździ jak chce. Wiem jednak, ze pod ta paskudna skorupa kryje się perła. Najstarsza część Tomska- ulica Lenina (dawniej milionerów).
Po prawej i lewej stronie podziwiać można sybirackie domy. Ciemne drewniane konstrukcje z przepiękną jasna ornamentacja. Oglądam je z zewnątrz z zachwytem.
Trochę mnie skręca w dołku ze są w tak fatalnym stanie. Wszystkie się walą, zapadają i znikają na zawsze. Pytam później napotkanych Rosjan o powód takiego traktowania bezcennych zabytków.
Dowiaduje się się ze w tym miejscu powstaną lepsze. Te tutaj nie maja instalacji gazowej ani sanitariatu, wiec nie opłaca się ich trzymać.
Nigdy chyba nie zrozumiem tej mentalności...







>>Galeria zdęć z Tomska<<


Brak komentarzy: